sobota, 31 maja 2014

Kącik retro - Alien Trilogy



„Haunted by memories, you hope there is just some small oversight..... some simple communication problem, but you know, deep down, in the back of your mind....
THEY'RE BACK!!!.... Face huggers, chest busters, dog aliens, adult aliens, ruthless corporate schills and.... 3 Queen aliens!!!...
Over 30 acid encrusted levels, an arsenalk of lethal weapons, and you! All the gut-churning 3-D action of the complete Alien trilogy in one black-death, white-knuckle nightmare.”


Takim oto opisem gry, na tyle opakowania, raczą nas twórcy. Brzmi nieźle, prawda ? No ale ile to już razy dawaliśmy się nabrać na różne slogany i piękne słowa?

Aliens Trilogy to shooter FPP, wydany w 1996r. na konsoli Playstation (poza wersją na PSX'a, gra wydana została na Sege Saturn oraz MS-DOS). Nie spodziewajcie się jednak gry opartej na filmach, gdyż produkcja ta bardzo ale to bardzo luźno nawiązuje do nich.
Uznajmy, że to taki spin off, albo jeszcze lepiej, alternatywna rzeczywistość.
Tak, alternatywna rzeczywistość to dobry wybór.
Gdzie leży problem z wykorzystaniem licencji? Już wyjaśniam.


„I feel like kind of a fifth wheel around here, is there anything I can do?”

Wcielamy się w nikogo innego, jak samą Ellen Ripley. Gra zaczyna się podobnie do filmu Aliens (u nas znany jako Obcy: decydujące starcie). Gracz, czyli Ripley, jest … członkiem oddziału marine. Nie, nie takim „honorowym” marine, czy też konsultantem. Ripley dosłownie jest marine, w stopniu porucznika.
Zatem jak już mówiłem, gramy Ripley, porucznik Ripley, która została wysłana wraz z oddziałem na LV426 by przywrócić kontakt z kolonią. Pozostali marines zostają wybici, pozostajemy tylko my i Bishop. Tym samym musimy pokierować Ripley przez zainfekowaną kolonię a także ośrodek więzienny, by na końcu zwiedzić Derelic Ship, czyli pojazd Space Jockey'ów od którego się to wszystko zaczęło.


„Is this gonna be a standup fight, sir, or another bughunt?”


Czeka na nas 30 poziomów. Każda, nazwijmy to „główna” lokacja, ma na swoim końcu bossa, czyli królową. Główne lokacje to, jak już pisałem, kolonia, więzienie i statek. Sama rozgrywka jest prosta, lecz wciągająca i polega na przemierzaniu mrocznych korytarzy oraz szukaniu itemków, lub wykonywaniu zadań, które pomogą nam przejść na kolejny level.
Graliście w Doom'a? No to jesteście w domu i wiecie na czym gameplay polega, nie muszę absolutnie nic więcej pisać w tym temacie.


„I'm ready, man, check it out. I am the ultimate badass! State of the badass art! You do NOT wanna fuck with me. Check it out! Hey Ripley, don't worry. Me and my squad of ultimate badasses will protect you! Check it out! Independently targeting particle beam phalanx. Vwap! Fry half a city with this puppy. We got tactical smart missiles, phase-plasma pulse rifles, RPGs, we got sonic electronic ball breakers! We got nukes, we got knives, sharp sticks..."

Teraz to, co marines lubią najbardziej, uzbrojenie. Nie jest niestety tak wyszukane i liczne, jak w powyższym cytacie. Do naszego użytku, poza standardowym pistoletem, będzie shotgun, miotacz ognia oraz dwie klasyczne bronie, bez których żadna gra z obcymi nie może się obejść, Pulse Rifle i Smart Gun. Niby niewiele, ale wszyscy fani obcaków będą zadowoleni, gdyż bądźmy szczerzy, te dwie giwery to wszystko czego nam trzeba do szczęścia.





„Look, I'm telling ya, there's somethin' movin' and it ain't us! Tracker's off scale, man. They're all around us, man. Jesus!"

Żeby jednak strzelanie sprawiało frajdę, potrzebne są nam cele. Naszych przeciwników możemy podzielić na dwie grupy:
Obcy: Chest Burster, Face Hugger, Young Dog Alien, Adult Dog Alien, Warrior, Queen
Ludzie: Company Soldiers, Company Synthetics, Alien Handler, Security Guard.


Wykaz przeciwników i plansz w instrukcji



In space, no one can hear you scream!!"

Mamy zatem zarys fabularny, miejscówki, broń, przeciwników, możemy poruszyć kwestię muzyki.
Cóż mogę więcej powiedzieć, muzyka to istny majstersztyk. Mroczna, klimatyczna, pobudzająca nasze lęki i wyobraźnię, gdy przemierzamy mroczne korytarze, w których czai się niebezpieczeństwo. Za soundtrack odpowiedzialny był Stephen Root ( http://www.imdb.com/name/nm0740536/ ) i moim zdaniem wywiązał się znakomicie ze swojej roli.

Zresztą, posłuchajcie sami:







 

„That's it, man. Game over, man. Game over, what the fuck are we supposed to now, huh, what are we gonna do?"

To chyba wszystko, co mogę wam powiedzieć o tej grze. Pozostaje mi wydać werdykt.
Zatem, czy warto sięgnąć dziś po ten tytuł?

Jeśli lubicie dobre klony Doom'a, bądź jesteście fanami Alienów, po prostu musicie zagrać w tę grę. Jest to bardzo przyjemny i świetnie zrobiony shooter, w uniwersum Obcego. Pomijając fakt dziwnej historii, nie mam do czego się przyczepić w tej produkcji. Pomimo długiej hibernacji, gra daje radę.









Na koniec jeszcze taka mała ciekawostka. Otóż w momencie śmierci, w zależności od tego, kto nas zabije, zobaczymy inną animację śmierci głównej bohaterki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz