Tak więc, nie przedłużając, przechodzę do omawiania modelu.
Dane:
model: God Gundam
skala: 1:100 MG (Master Grade)
seria: Mobile Fighter G Gundam
data produkcji: 2001
ilość ramek: 11 (6 z częściami, 1 z pilotem, 2 z gumowymi elementami, 1 z klingami mieczy, 1 z zapasową antenką)
producent: Bandai
cena: 2500¥ (ok. 110zł)
(w chwili w której to piszę, na HLJ kosztuje 2,000 yenów, czyli ok 87 zł)
Jako że jest to moja pierwsza recenzja modelu gunpla, tym razem będę się trzymał pewnego schematu, który "obowiązuje" przy omawianiu tego typu modeli. Może później od tego odejdę a może nie, zależy od tego jak mi się lepiej będzie pracowało nad recenzją. Tak więc póki co będę omawiał konkretne części, a potem ocenię model jako całość.
Szkielet wewnętrzny.
God Gundam jest pierwszym modelem, w którym zastosowano wewnętrzny szkielet, zwany też "Action Frame". Co to znaczy. Znaczy to tyle, że dzięki takiemu zastosowaniu, model zyskuje o wiele lepsze możliwości w artykulacji. Pozbyto się bowiem gumowych łączeń ( polycaps - nie wiem czy ma to przełożenie na polski, ja nie znalazłem :P ), które były do tej pory stosowane, a które nie spełniały dobrze swojej roli. Guma po jakimś czasie traciła swe właściwości, przez co części bardzo łatwo wypadały. Ba, czasem było tak, że nawet w nowo zbudowanym modelu trzeba było różnymi metodami zwężać otwory, by zlikwidować luzy. Inner frame jest stosowany w modelach do dzisiaj, oczywiście został dopracowany, więc nie porównujcie tego z God Gundama do nowszych modeli. Szkielet zastosowany w God Gundamie, ma jak dla mnie dwa minusy.
Pierwszym jest dziwny sposób łączenia rąk z naramiennikami. Wałek który wchodzi w naramienniki, ma taki malutki bolec na czubku. Po wsadzeniu wałka w odpowiedni sposób, przekręcamy go, co sprawia że bolec blokuje nam rękę na stałe. Jednak po pozowaniu figurki kilkanaście razy, stwierdzam że to nie zdaje egzaminu, bo bolec jest na tyle mały, że łatwo się ściera i niszczy.
Drugim minusem (jednocześnie można to uznać za plus) jest ciasne mocowanie części. Sprawia to, że ręce nie zwisają bezwładnie w dół, a nogi nie rozjeżdżają się pod ciężarem korpusu. Jednak dzięki temu, trzeba się trochę natrudzić przy ustawianiu figurki. Takie siłowanie się z modelem sprawia, że prosto coś urwać.
Ręce
Skoro pisałem że szkielet daje nam dobra artykulację, to nie dziwi fakt, iż zgięcie rąk wynosi 180 stopni ( licząc od wyprostowanej ręki, do momentu w którym dłoń dotyka ramienia). To może brzmieć dziwnie, ale fani gunpla zwracają bardzo duża uwagę na kąt zgięcia rak czy nóg. Im bliżej 180 stopni tym lepiej. God Gundam bez problemu dotyka ramienia, co się chwali. Na uwagę zasługują także niebieskie ochraniacze... tzn nie wiem jak nazwać te części, więc nazwę je ochraniaczami ;P
W anime, gdy Domon szykuje się do techniki, naramienniki zsuwają się niżej, ochraniając dłonie, żółte "pazury" odstają pod ostrym kontem od nich, a dłonie zaczynają świecić pomarańczowym blaskiem.
Tak to wygląda w anime, i nie mogło zabraknąć takiej możliwości w samym modelu, a prezentuje się to tak:
Korpus
Korpus posiada kilka fajnych bajerów, znanych z anime. Po pierwsze, ukryte działka typu vulcan. Po drugie, otwierany korpus, który otwiera się zawsze przy silniejszych technikach jak np. Seki Ha Tenkyoken, a który odsłania dziwne urządzenie z pieczęcią "King of Hearts".
Podobnie jak i ręce, zginają się pod kątem 180 stopni, czyli Gundam może się kopnąć w pośladki jeśli tylko ma na to ochotę. Stopy wychylają się na boki dość sporo, pozwalając na szeroki rozstaw nóg. W łydkach ma ukryte dopalacze, zgodnie z tym co widzimy w anime, i można mu naturalnie je odsłonić, unosząc klapy.
Jedyne, co ogranicza nogi, to łączenie nóg z korpusem. Nogi są łączone na stawach kulkowych, czyli mamy wystające bolce zakończone dużymi kulami, a w nodze mamy wgłebienie w które owe kule wchodzą. Niestety, takie połączenie dośc sporo ogranicza wychylenie nóg, i o ile nowe modele potrafią zrobić nawet porządny szpagat, o tyle rozstawienie nóg God Gundama wynosi niecały kąt 90 stopni. Rozszerzając mu nogi dalej, na siłę, ryzykujemy wyskoczenie nogi ze stawu, a nawet złamanie części.
Core lander
Core Lander, jest to myśliwiec, który łączy się z God Gundamem tworząc jego jetpack, oraz "skrzydła".
Core Lander nie jest dziwnym wymysłem serii "G Gundam". Pierwszy Core Fighter, pojawił się w całkiem pierwszym Gundamie z roku 1979. O ile jednak w "Mobile Suit Gundam", Core Fighter był w zasadzie korpusem Gundama, tak w "G Gundamie" tworzy on jak już pisałem jetpack i skrzydła. Wygląda to tak, że Core Lander'a zginamy w połowie, i wsuwamy kabiną do środka Gundama, który bez Core Landera ma paskudnie wielką dziurę w plecach.
God Gundam bez, oraz z Core Lander'em |
Sam Core Lander prezentuje się następująco (przy czym muszę zaznaczyć że jestem w trakcie jego malowania stąd też trochę niedoskonałości :P ) :
Core Lander przed transformacją ... |
... i po transformacji. |
Główną bronią God Gundama są jego pięści, tak więc nie ma tutaj żadnych bajerów typu bazooki, beam rifle, granaty i tym podobne. Nie ma nawet tarczy, która posiadają wszelkie modele z innych serii. Do modelu dostaniemy, łącznie, cztery zestawy dłoni (zwykłe, do trzymania mieczy, pomarańczowe do specjalnego trybu, oraz otwarte dłonie do póz kung fu lub założenia rąk na torsie) i dwa miecze. Nie licząc vulcan'ów na głowie i ramionach, jest to całe uzbrojenie jakim dysponuje God Gundam. Mimo to, jest wystarczające.
God Gundam to jeden z moich ulubionych modeli w kolekcji, i zdecydowanie jeden z najlepszych. Budowanie go dało mi dużo frajdy, nawet za dużo. Tak się spieszyłem przy budowie, że wjechałem sobie nożem głęboko w palec, co przy innych modelach mi się nie zdarzyło ;P
Pomijając parę minusów, które wymieniłem zresztą w recenzji, śmiało mogę polecić ten model głównie ze względu na inner frame i możliwości jakie daje. Tym bardziej że jest to Gundam który walczy wręcz, a co za tym idzie, szkielet pozwala nam ustawić go w naprawdę ciekawych pozach. Jeśli nie potrzebujecie Gundama przepakowanego uzbrojeniem, lub jeśli lubicie serię G Gundam, ten model zdecydowanie jest dla was.
Przyznam że chciałbym zobaczyć wersję 2.0 God Gundam'a. Może kiedyś Bandai spełni moje marzenie ;)
Tymczasem na zakończenie jeszcze parę fotek które cyknołem zanim oświetlenie przestało się nadawać do robienia zdjęć.
I link do krótkiego komiksu który popełniłem wkrótce po złożeniu modelu, a który naśladuje scenę z anime (uwaga, angielski dubbing. Niestety amerykanie kochają ich dubbing i uważają za najlepszy, więc ciężko znaleźć coś po japońsku :/ )
Taka uwaga na koniec. Uważajcie przy składaniu tego modelu, a konkretnie rąk. Zanim nałożycie białe ochraniacze na śruby, upewnijcie się że są dokładnie wkręcone. Tak złamałem jeden ochraniacz na pół, poprzez wciskanie go na śrubę która wystawała. Co prawda udało mi się go skleić i zamieścić na miejscu, ale mogłem tego uniknąć.
P.S. Zamieszczę tutaj skany z instrukcji, które miałem zamieścić teraz, ale po skopiowaniu danych na dysk, nagle wszystkie skany szlag trafił i żaden program nie chce ich otworzyć :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz