niedziela, 22 czerwca 2014

Konsolówka dawniej i dziś

Asucon 7 - foto by Vulcan
Poniższy teks jest moją prywatną opinią, wyciągnięta z własnych obserwacji.
Podejrzewam że ile osób, tyle możliwych poglądów i nie każdy się ze mną zgodzi częściowo lub w całości.
Mimo to, wszystko co tu napiszę, widziałem na własne oczy i żadnej z opisanych sytuacji nie zmyśliłem ;)





Od kiedy zacząłem jeździć na konwenty, większość czasu, jako gracz i kolekcjoner, spędzałem na przeglądaniu skarbów wystawionych na stoiskach oraz grywając ze znajomymi i nieznajomymi na dostępnych konsolach.
Gdy zacząłem sam uczestniczyć w organizowaniu konwentów, zająłem się oczywiście pomocą przy organizowaniu, a następnie już właściwym organizowaniem, konsolówek.
Ostatnią salę konsolową przyszło mi organizować rok temu, na konwencie Asucon XIV.
To właśnie na niej, naszło mnie na przemyślenia, odnośnie tego, jak bardzo zmieniły się konsolówki i „zasady” na nich panujące, a także ludzie którzy na nich przebywają.
Tak więc jest to po części kolejna rozprawka typu „fandom kiedyś a dziś”, jednak omawiająca zmiany na jednej konkretnej atrakcji.

Gry

Rozmaitość tytułów to pierwszy z problemów, z którym zresztą staram się walczyć na organizowanych przeze mnie konsolówkach. Ci którzy na konwenty jeżdżą od dawna, a przez dawno mam tu na myśli lata 2000 – 2005 najdalej, pamiętają jeszcze czasy, gdy na konsolówkach pojawiały się tytuły wszelakie.
Puzzle Fighter, Tekken, Soul Calibur, Bloodry Roar, Marvel vs Capcom 2, King of Fighters, Dragon Ball Z, Naruto, Dead or Alive, Darkstalkers, Rival School, Guilty Gear, Power Stone
i pewnie jeszcze trochę by się znalazło. To właśnie na konsolówkach miałem okazję poznać wiele nowych gier, o których pewnie długo bym nie usłyszał.

Dziś jednak nie jest tak różowo. Przez konsolówki przewijają się głównie dwa tytuły. Soul Calibur i Tekken. W ostatnich latach doszły do tego jeszcze Marvel vs Capcom 3, Mortal Kombat 9 oraz Street Fighter 4 w różnych edycjach. Jednak prym zdecydowanie wiodą Soul Calibur i Tekken. Czasami nawet się zastanawiam, czy nie ma faktycznie innych bijatyk, ba innych mangowych gier na rynku, które można by zapuścić na konsolówce.

I tutaj wprowadzam swój niecny plan w życie, wyrzucając całkowicie lub mocno ograniczając te znane i często eksploatowane tytuły. Zamiast tego wrzucam wszelkie inne bijatyki, jakie mam w swojej kolekcji. Często słyszę pretensje, dlaczego nie ma Tekkena.

Przykład innych gier, które
można wrzucić na konsolówkę.
Zdjęcie robione na ostatnią
chwilę, wrzucę kiedyś lepsze
Na Asuconie XIV zauważyłem nawet ciekawe zjawisko.
Włączyłem grę X-men Next Dimension, bijatykę na Game Cube'a. Wiele osób przewinęło się przez stanowisko z tą grą, komentując nie raz, że nie wiedzieli nawet, że taka gra istnieje.
Mało tego, gra przyciągnęła też wiele dziewczyn przed ekran i trzymała przez dłuższy czas. Dlaczego to takie niezwykłe? Ano dlatego, że gdy dziewczyny dorwą się do bardziej znanej bijatyki, wprawieni gracze zamiatają nimi podłogę, co szybko zniechęca je do grania. Tymczasem u mnie mogły spokojnie pograć sobie na bijatykach, gdyż większość osób na konwencie nie wiedziała o nich i musiały się uczyć gry od podstaw.

Poza X-men'ami wrzuciłem Gundam Battle Assault 2 na PSX'a, Godzilla Destroy all Monsters melee na Game Cube'aczy też Bloody Roar 3, również na Game Cube'a. Te gry też były traktowane, jak coś ściągnięte z kosmosu specjalnie na potrzeby konsolówki.


Kultura i zwyczaje


Asucon 7 - foto by Vulcan
Tutaj też wiele się zmieniło. Kiedyś ekipa grająca na konsolówce, była w pewnym sensie jak jedna wielka rodzina. Zazwyczaj wchodziło się na salę, obejrzało co aktualnie jest w czytnikach konsol, następnie po wybraniu, w co chcemy zagrać, podchodziliśmy do stanowiska i pytaliśmy, „kto ostatni w kolejce”.Następnie czekaliśmy na swoją kolej, by zmierzyć się z najlepszym graczem.
Tak to wtedy działało, wygrany zostawał przy padzie, przegrany wracał na koniec kolejki. Czekając na swoją kolej by pokonać „mistrza” rozmawialiśmy z innymi uczestnikami tego nieoficjalnego turnieju. Komentowało się walki, techniki graczy, wymieniało poradami lub po prostu dyskutowało o grach. Gdy znudziło nam się przegrywanie lub wygrywanie w dany tytuł, podchodziło się do kolejnego stanowiska, by wypróbować grę kręcącą się radośnie w napędzie.

Dziś na konsolówce, ludzi tam przebywających zwykle mogę podzielić na następujące typy:

- Mistrz jednej gry.
Są to osoby, które posiadają w domu konsolę z jakąś popularną bijatyką, najczęściej Tekkenem lub Soul Caliburem. Te osoby skupiają się głównie przy jednym stanowisku, oferującym dany tytuł, w który napieprzają wiecznie w domu. Jeśli pozbawić ich tej możliwości, zadręczą obsługę pytaniami o swoją ulubioną mordoklepkę, nie raz oferując, że skocza do domu lub wyślą znajomego, który ma blisko, i użyczą dany tytuł, byle by tylko móc na nim pograć.

- Forteca.
Forteca to nic innego jak mistrzowie jednej gry, skupieni w wielką, zbita masę. Okupują stanowisko z tytułem który mają opanowany do perfekcji. Biada randomowemu uczestnikowi, który odważy się podejść do fortecy a następnie dorwać do pada. Zwykle kończy się to sromotnym łomotem dla randoma, zaś koledzy MJG łechtają jego ego nie szczędząc komplementów. W końcu to wielkie osiągnięcie, zmasakrować kogoś, kto nie zna się na grze.
Można też w tej grupie zauważyć, iż większość osób na nią się składająca, to znajomi, którzy jak często twierdzą, chcą pograć ze kolegami na konwencie w bijatykę. Ok, rozumiem ten argument, chociaż w dzisiejszych czasach, gdzie każdego dnia można grać po sieci, jest to argument bardzo marny. Kiedyś faktycznie ze znajomymi z drugiego końca polski można było pograć w versus tylko na konwencie, lub przemierzając dziesiątki lub setki kilometrów, do ich domostwa, gdzie zarywało się nocki.

- Papużki nierozłączki.
Jest to typ osób, które albo grają razem, albo wcale. Jeśli podejdziemy do papużek i poprosimy o pada, gdy jedna z nich przegra, obie odejdą od stanowiska i pójdą szukać nowego miejsca, gdzie będą mogły się cieszyć grą i swoim towarzystwem. Nam natomiast pozostanie siedzenie i oglądanie okienek na ekranie wyboru postaci.
Jeśli jednak to my siedzimy i gramy z kimś, bądź czekamy na kogoś, kto będzie chciał zająć puste miejsce i zagrać, sytuacja będzie wyglądać tak. Papużki podejdą do stanowiska i jedna z nich zapyta, czy można zagrać. Gdy podamy im pada, lub powiemy że muszą poczekać, aż ktoś przegra, bardziej odważna papużka uświadomi nas, że koniecznie musi zagrać z drugą papużką.

- Wyznawcy samoobsługi.
Zmora osób, które użyczają sprzętu i gier na konwent. Ci konwentowicze nie liczą się z tym, że to nie ich sprzęt czy gry. Bez mrugnięcia okiem wychodzą nie tylko z trybu „VS”, ale i z samej gry, po czym zaczynają grzebać w pamięci konsoli w poszukiwaniu gier. Owszem, może ktoś stwierdzić, że przecież nic złego nie robią, ale kto da gwarancję, że nie usuną czegoś przypadkiem lub świadomie? Sam widziałem, gdy ktoś chciał znaleźć nową grę na mojej konsoli, ale nie potrafił się posługiwać dashboard'em Xboxa 360, przez co utknął gdzieś w menu.
Na pierwszym Balconie natomiast, gdzie użyczałem sprzętu, jedna osoba wyłączyła versus w grze Dragon Ball Burst Limit, następnie wybrała tryb story i new game. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że gra jest tak skonstruowana, iż wybierając new game, kasuje nam postęp który mieliśmy na save'ie. Tym sposobem straciłem wszystkie postacie, gdyż zamiast ukończonej fabuły, miałem świeżą kampanię do przejścia.

- Protestanci
Są to osoby, które będą nam przypominać, iż tytuł który oni ogrywali, został wyłączony i zastąpiony inną grą. Będą też uparcie dopytywać o upragniony tytuł, co kilkanaście minut, aż w końcu dla świętego spokoju nie wrzucimy go z powrotem do konsoli.
Ostatnio miałem taki przypadek, że pomimo przerwy technicznej dla sprzętu i organizatorów, maniacy Guitar Hero dobijali się w środku nocy do drzwi co jakiś czas, nie sprawdzając w ogóle rozpiski i ignorując kartkę o przerwie technicznej. Natomiast na kilka minut przed końcem przerwy, te same osoby z całych sił waliły po drzwiach, by ich wpuścić. Było to prawie jak obcowanie z osobami uzależnionymi, na których upragniona działka czekała tuż za drzwiami. Zero wychowania i kultury niestety. W końcu org ma zapierdalać, a sprzęt działać cały czas przez dwa dni konwentu.

- Okupanci
Okupanci to osoby, które zadomowiły się na jednym stanowisku i nie dają innym dojść do pada.


Z innych dziwnych przypadków, na ostatniej prowadzonej przeze mnie konsolówce, trzeba było przeganiać jedną parkę sprzed konsoli, gdyż używali krzesełek dla graczy nie do grania, a flirtowania ze sobą, tulenia się i ogólnie okazywania różnych uczuć, które równie dobrze mogą okazywać na korytarzu lub na ławce przed budynkiem.

Oczywiście są też normalni użytkownicy konsolówek i chwałą im za to, jednak często widzę osoby reprezentujące jeden z powyższych typu, co dla mnie osobiście jest dość przykre, gdyż konsolówka która zwykle łączyła ludzi, została w sumie podzielona i przebywanie na niej jako uczestnik, nie jest dla mnie już tak przyjemnym przeżyciem.


Turnieje

Turnieje na większości konsolówek, jak już się pewnie domyślacie, odbywają się w najpopularniejsze tytuły.
Ja preferuję turnieje w mniej znany gry. Po pierwsze dlatego, że można się zapoznać z nową grą, po drugie dlatego, że wszyscy mają takie same szanse. No dobra, osoby które zagrywają się w bijatyki mają teoretycznie przewagę tak czy siak, jednak zdecydowanie mniejszą, niż gdy grają w grę, którą znają jak własną kieszeń.

Asucon 7 - foto by Vulcan
Na Asuconie XIV, miło było mi oglądać zmagania uczestników w turnieju Bloody Roar 3 na GameCube'a, w którym wygrała dziewczyna nigdy wcześniej nie grająca tę grę. Tym bardziej było to miłe zaskoczenie, iż w turnieju brali udział gracze mający doświadczenie w bijatykach.
Dodatkowo, podczas turnieju, wszyscy uczestnicy gorąco dopingowali innych, co też było bardzo fajne. Podobnie było z turniejem Gundam Battle Assault 2 na PSX'ie.


To właśnie takie sytuacje motywują mnie do dalszego prowadzenia specyficznej polityki na konsolówkach, których jestem orgiem. Owszem, często słyszę narzekania. Jednak powiem wam, że dla tych kilku osób, które mogą spokojnie przyjść się pobawić i pograć, zamiast być workiem treningowym i dopraszać się o swoją kolej, zdecydowanie warto się w to bawić.

To by było na tyle z moich doświadczeń i przemyśleń.
Jeśli zaobserwowaliście podobne lub inne zachowania, albo macie jakąś ciekawą historię związaną z salą konsolową, podzielcie się w komentarzach ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz